Tym razem coś pomiędzy fashion a beauty. Tę sesję robiłem kilka dni temu, głównie przy użyciu akcesoriów firmy Powerlux. Były m.in. lampy z serii VT, czyli te najprostsze, najlżejsze i, co równie ważne, najtańsze. Powerlux VT to cenowy odpowiednik lamp Quantuum PT. W użyciu były też inne lampy, ale dzisiejszy wpis będzie się skupiał na tych podstawowych modelach.
To jedna z sesji, na których modelki malowała Vanessa Gabriela Zalewska. Wcześniej z nią nie pracowałem, ale ostatnio podejmowaliśmy dużo wspólnych działań i tym razem to właśnie ona wykonała makijaże. Po raz pierwszy, ale pewnie nie ostatni, pozowała mi Julia Poloczek. Zazwyczaj na takich sesjach robię kadry z bliska, ale tutaj biżuteria na tyle dobrze się komponowała, że bardziej pasowały mi ujęcia z większej odległości.Głównym światłem, użytym we wszystkich ujęciach, jak zwykle był beauty dish 70 cm z gridem. Założyłem go na Powerluxa VC-800LR – lampę z topowej serii tej firmy, z możliwością bezprzewodowego sterowania za pomocą pilota. Nie będę wchodził w szczegóły, kiedyś poświęcę tej serii osobny wpis. W ruch poszły też dwa stripy oraz parasol transparentny. Była także jedna lampa z zapiętą standardową czaszą.
Światło
Zacząłem standardowo, od ustawiania wszystkiego pod ujęcie robione centralnie z przodu:
135 mm | F/10, 1/200, ISO 200
Beauty dish na boomie, zawieszony pod samym sufitem. Znajdował się dość daleko od Julii, więc nie było to błyskanie bardzo mocno z góry. Nie lubię mieć świateł ustawionych blisko modelki.
Jako kontry zostały wykorzystane stripy Powerlux 22 x 90 cm z gridami. W jednym była wspomniana wcześniej lampa Powerlux VT-300. Oczy rozświetlał parasol transparentny położony na ziemi. Jest nieco połamany, stąd jego dziwny wygląd na zdjęciach zza kulis. Błyskała przez niego niezastąpiona Yongnuo YN-460II. Jako tło posłużyła czarna blenda 120 x 180 cm, oświetlona Powerluxem VT-200 (z założoną standardową czaszą). Ta lampa leżała na ziemi, tylko była ustawiona tak, aby świeciła lekko do góry, rozświetlając nieco tło.
Kolejnych kadrów nie robiłem już na wprost, chociaż modelka ciągle była skierowana dokładnie tak samo, jak wcześniej. To ja fotografowałem z innego miejsca. Przenieśliśmy też tło. To dużo prostsze, niż obrócenie modelki oraz przestawianie lampy głównej i kontr. Samo obrócenie modelki (bez zmieniania oświetlenia) nie wchodziło w grę , bo zdjęcia wyszłyby wtedy zupełnie inaczej.
135 mm| F/10, 1/200, ISO 200
Reszta setupu jest taka sama jak wcześniej, jedynie prawa kontra została wyłączona.
W przypadku tego ujęcia parasol na ziemi był wyjątkowo istotny. Przy tak mocno pochylonej w dół głowie, oczy bez niego byłyby czarnymi plamami. Tak samo wyglądało rozstawienie lamp w kolejnych dwóch ujęciach:
135 mm | F/10, 1/200, ISO 200
135 mm | F/10, 1/200, ISO 200
Do ostatniego kadru kontra została przesunięta bardziej do przodu, tak aby oświetlić większy fragment szyi i rozjaśnić policzek.
135 mm | F/10, 1/200, ISO 200
Powerlux VT
Teraz coś więcej o tych lampach. Powerlux VT występuje w czterech wersjach: od 100 Ws do 400 Ws. Najsłabsza kosztuje ok. 280 zł, najmocniejsza ok. 460. Nie są to profesjonalne lampy i nie próbują takich udawać – ich wygląd jest zupełnie inny niż ten, do jakiego zdążyliśmy przywyknąć. Są bardzo małe – w miejsce jednej pro lampy można spokojnie spakować dwie VT. To ich ogromna zaleta. Podobnie wygląda kwestia wagi – są bardzo lekkie, nie bałbym się montować ich na statywach, których normalnie używam wyłącznie z lampami reporterskimi (oczywiście pod warunkiem, że nie założę wielkich modyfikatorów). 100 Ws waży 750 g, zaś 400 Ws 1100 g. Producent zresztą zdaje sobie sprawę z ich mobilności i sprzedaje je także jako lampy plenerowe, z dedykowanym zasilaniem. Światło pilotujące daje halogenowa żarówka 75 W (nie można regulować jej mocy).
Na tylnym panelu znajduje się wyświetlacz pokazujący aktualnie ustawioną moc, którą ustawia się przyciskami (a nie potencjometrem). Regulacja jest w zakresie 1–1/32, co 0,1 EV. Powerluxy VT mają wbudowaną fotocelę, którą można wyłączyć przyciskiem. Jest też przycisk służący do wyłączania światła pilotującego, powiadomienia dźwiękowego o naładowaniu i jeszcze jeden – do wyzwolenia błysku testowego. Wyzwalacz radiowy podpina się za pomocą małego jacka. Wersja plenerowa ma dodatkowe gniazdko na zasilanie DC i inny włącznik.
Jednak VT nie jest lampą, którą mógłbym wykorzystać w tych zdjęciach jako główne oświetlenie z beauty dishem (od tego jest seria VE i wyższe). Po pierwsze, ma za mała moc – robię zdjęcia na dużych przysłonach i najchętniej nie podsuwam lampy bardzo blisko modelki. Po drugie, potrzebuję zdecydowanie mocniejszego światła pilotującego, żeby przez grid w dishu było w stanie się przebić.
Backstage
[nggallery id=3]Podsumowanie
Miałem trochę obaw, jak to ubranie będzie się prezentowało na kiepskich monitorach, bo jednak 90% osób właśnie z takich korzysta. Strój jest ciemny i go nie rozjaśniałem, na wydrukach na pewno będzie widać szczegóły w cieniach, natomiast na tych najgorszych matrycach zapewne będzie czarna plama, no ale trudno. Akurat tak mi pasowało najbardziej. Jeśli macie jakieś pytania dotyczące Powerluxów VT, to piszcie w komentarzach. Jak na wiosnę zacznę robić sesje w plenerze, to bardzo możliwe, że właśnie Powerluxy VT wezmę ze sobą, tyle że w wersji z mobilnym zasilaniem (albo zwykłe, podpięte do uniwersalnego zasilacza plenerowego).
Sprzęt Powerlux dostarczył oficjalny polski importer, firma Funsports.
Zapisz się do newslettera
Dołącz do newslettera, żeby nie przegapić nowości