Przez kilka lat fotografowałem Nikonem D700. Był świetny, ale w końcu przyszła pora na wymianę. W zeszłym roku kupiłem Nikona D810; Do tej pory jedynie krótko wspomniałem jego temat, przy okazji opisywania swojego ekwipunku. Najwyższa pora napisać coś więcej i wrzucić nieco zdjęć, które nim zrobiłem. Poza obrobionymi fotografiami (po kliknięciu w miniaturę załaduje się oryginalny rozmiar) znajdziecie tu też RAWy.

Nie będzie to test aparatu ze zdjęciami plansz testowych itd. Nie mam żadnych kompetencji ani chęci do robienia tego  – nie ma też dla mnie większego znaczenia prędkość autofocusa, praca na wysokich ISO itd. To będzie wpis skupiający się na tym, co dla mnie jest istotne (a są to przede wszystkim zdjęcia studyjne). Poza tym testy tego aparatu były dostępne już podczas premiery, więc każdy zainteresowany dawno je przeczytał. Ja się skupiam na własnych, mocno subiektywnych odczuciach.

Powody wymiany

Wersja krótka:
Już wcześniej chciałem wymienić aparat ze względu na filmowanie oraz liczbę pikseli. D700 nie filmował w ogóle, a matryca miała tylko 12 Mpix. D810 ma 3 razy więcej pikseli i potrafi kręcić wideo. Poza tym moje obiektywy zachowają na nim pełną funkcjonalność, bo to ten sam system co wcześniej.

Wersja długa:
Faza na “zostaję filmowcem” nachodzi mnie raz w roku, za każdym razem jest silniejsza, trwa miesiąc, po czym odchodzi. To właśnie w ciągu tego miesiąca parcie na wymianę aparatu jest zawsze największe. Filmowanie było istotne podczas wyboru nowego aparatu, ale nie najważniejsze. Gdyby video było priorytetem, to w życiu bym nie kupił Nikona, tylko Sony. I tak chętnie zmieniłbym system, ale wymagało by to wymiany całej szklarni (żeby zachować dotychczasową funkcjonalność, czyli mieć AF w każdym obiektywie, bo obiektywy Nikona bez silnika nie mają autofocusa gdy się je podpina do body Sony).

No i piksele – jak jest ich dużo, to nie trzeba kadrować idealnie już w momencie robienia zdjęcia, przez co jest szansa na więcej udanych fotografii. Do tej pory gdy coś niechcący uciąłem za bardzo, to zdjęcie lądowało w koszu. Wiele fajnych ujęć w ten sposób przepadło, bo przy beauty wystarczy uciąć centymetr za dużo i już może być po zdjęciu. Zalet jest więcej. Najprościej będzie jak zacytuję to, co już kiedyś napisałem:

Moim zdaniem w większości przypadków megapiksele nie mają prawie żadnego znaczenia (…). Ale wszystko zależy od potrzeb…

W przypadku zdjęć modelek, nadmiar pikseli to duża zaleta. Już pomijam fakt dobrej jakości na dużych wydrukach, ale sporo pikseli na matrycy to ogromne ułatwienie przy tworzeniu ujęć z bardzo bliskiej odległości (np. beauty, gdzie czasami kadr wypełniają prawie wyłącznie powieki lub usta). Można sobie z odległości nieco ponad metra zrobić zdjęcie tym samym obiektywem co normalne beauty i wykadrować; po takim zabiegu fotografia wciąż będzie bardzo szczegółowa. Ja, mając 12 mpix, musiałem zakładać pierścienie pośrednie (takie jak do zdjęć macro), żeby zmniejszyć odległość ostrzenia, a co za tym idzie, żeby móc podejść bliżej, wypełniając fotografowanym elementem większą część kadru. W przeciwnym wypadku powieka byłaby tylko małym wycinkiem kadru, który do druku będzie miał niewystarczającą jakość. Poza tym podchodząc tak blisko, pojawią się przerysowania – powieki staną się znacznie bardziej kuliste, nos będzie mocno odstawał itd.

Jakby tego było mało, ze względu na mniejszą odległość głębia ostrości drastycznie się zmniejszy, więc trzeba zwiększyć wartość przysłony. To ciągnie za sobą znacznie większe zapotrzebowanie na moc lamp i komplikuje wszystko, bo zamiast robić takie zdjęcie 10 sekund na setupie, który wcześniej służył do zrobienia ujęć całej twarzy, traciłem znacznie więcej czasu.

Pisałem tam też, że w końcu monitory o dużo wyższych rozdzielczościach staną się standardem. Sam od niespełna roku korzystam z NECa PA322UHD i nie mam żadnych wątpliwości, że w końcu wyższa rodzielczość przyjmie się także w Internecie.

lp1

Nikon D810 | Nikkor 135mm 2D DC | F/7,1 | 1/200s | ISO 64 | RAW: Pobierz
Modelka: Little Patty | MuA: Patti Lu. W oczach soczewki zmieniające kolor i strukturę

Największe zalety D810 względem D700 (i nie tylko)

Matryca 36 Mpix
To najważniejsza zmiana, chociaż matryca z Canona 5D RS byłaby jeszcze lepsza. Wcześniej wyretuszowałem sporo zdjęć z D800/D800E od różnych osób, z D810 też się nieco trafiło, chociaż o wiele mniej. Dla mnie jakość zdjęć z tych aparatów jest bardzo podobna. Nie uważam żeby któryś z nich się wyróżniał pod tym względem. Co innego jeśli porównywać z Nikonem D700 (który ma 12 Mpix). Kilkukrotną różnicę w rozmiarze zdjęcia trudno przegapić. Skutkuje to m.in. tym, że parasol którego używam do robienia blików w oczach już się nie spisuje tak dobrze, bo w oku zbyt dokładnie widać jego kształt gdy ustawi się go by świecił mocno. Spora różnica w szczegółowości zdjęć jest widoczna w dużym rozmiarze, ale po przeskalowaniu do Internetu już nie.

Przy moim poprzednim aparacie Photoshop nigdy nie wyrzucił komunikatu, że nie może zapisać zdjęcia, bo maksynmalny rozmiar pliku PSD to 2GB. Na 36Mpix zdarzało się zobaczyć taki monit, ale to tylko kwestia wielu warstw pełnych pikseli. Wystarczy co jakiś czas scalić te, które są już niepotrzebne. Na 12Mpix też od czasu do czasu scalałem dolne warstwy, tyle że rzadziej.

Żeby z takiej matrycy faktycznie był pożytek, potrzeba także obiektywów o dużej rozdzielczości. Na szczęście mój najczęściej używany (Nikkor 135 2D DC), jest pod tym względem wyjątkowo udany. Co do pozostałych nie mam pewności, będę musiał to w końcu skontrolować.

Brak filtra dolnoprzepustowego
Niemal wszystkie aparaty mają taki filtr, żeby zminimalizować szanse na pojawienie się mory na zdjęciach. Niestety odbywa się to kosztem ostrości. Dlatego przed obróbką w Photoshopie stosuje się wstępne wyostrzanie – w ACR/Lightroomie jest ono standardowo włączone. D800E i D810 nie mają filtra dolnoprzepustowego, więc zdjęcia zyskują na ostrości i odpada etap ze wstępnym wyostrzaniem podczas wywoływania RAWów (chociaż pewnie niektórzy i tak to robią). Póki co mora nie pojawiła mi się  ani razu.

Kolory
Osobiście nie uważam tego za wielki atut, bo docelowo z obu aparatów można mieć identyczną kolorystykę. Jednak faktem jest, że na standardowych ustawieniach ACR/Lightrooma, RAWy z D700 wyglądały koszmarnie – miały drastycznie podbite światła i dziwne zafarby. Po zmianie profilu aparatu na D2X mode 1 lub 2 problem znikał, ale postacie na zdjęciach chorowały na żółtaczkę (którą najprościej niwelowało się suwakiem z koloru pomarańczowego). W zasadzie wystarczyło to zrobić raz i zapisać ustawienia jako domyślne, ale niektóre fotki i tak wymagały dodatkowych korekt.

Standardowy profil w D810 daje zupełnie inne rezultaty. Zdjęcia już na starcie nadają się do użytku – mają normalną kolorystykę i nieprzesadzony kontrast. Jest bardzo dobrze, ale wciąż nie idealnie. Niestety nasycenie kolorów w pobliżu cieni wciąż jest za duże. Problem z kolorami w cieniach, to bolączka prawie wszystkich aparatów, a właściwie profili do nich. Hasselblady pod tym względem wypadają niezwykle dobrze, no ale średni format to jednak inna kategoria sprzętu.

Natywne ISO 64
Zazwyczaj światło zastane wykluczam całkowicie, robiąc wszystko lampami. Przy niskim ISO jest to prostsze. A gdy zabraknie mocy w lampach, to ISO można zwiększyć.

Dwie karty pamięci
Rzecz której bardzo mi brakowało, czyli natychmiastowy backup danych. Jedna z kart to SD (druga CF), więc można bez kombinowania włożyć kartę z wbudowanym wi-fi i korzystać z bezprzewodowego podglądu zdjęć na iPadzie i innych urządzeniach. Póki co wszystkie zdjęcia robiłem z podpiętym komputerem, ale karty Eye-Fi na pewno też sprawdzę, szczególnie podczas sesji plenerowych.

USB 3.0
Niby oczywistość w 2016 roku, ale wolę o tym wspomnieć. Podgląd zdjęć na komputerze (podczas tetheringu) działa sprawniej na D810 niż na D700 (który ma USB 2.0), mimo że pliki tego pierwszego zajmują kilka razy więcej miejsca. Ja aparat do komputera podpinam prawie zawsze, więc to istotna sprawa.

Działanie wbudowanego ekranu podczas tetheringu
Kolejna różnica, która jest istotna tylko wtedy, gdy pracuje się z podpiętym komputerem. W D700 nie można korzystać z wbudowanego ekranu, gdy jest podpięty kablem. D810 nie ma z tym problemu. Więc jeśli korzysta się z oprogramowania, które zapisuje zdjęcia na komputerze i jednocześnie na kartach pamięci, to podgląd zdjęć będzie możliwy zarówno na wielkim monitorze jak i na ekranie aparatu. Przynajmniej teoretycznie, bo oprogramowanie które testowałem coś nie chce zapisywać w dwóch miejscach na raz (mimo odpowiedniej konfiguracji). Poza samym podglądem zdjęć, wyświetlacz przydaje się też chociażby do podejrzenia stanu dodatkowej baterii czy innych ustawień niewyświetlanych na górnym LCD.

Filmowanie
 D700 filmowania nie miał w ogóle. W D810 niby ono jest, ale w 2016 roku oczekiwałbym żeby było rozwiązane w znacznie lepszy sposób. I nie chodzi mi o brak 4K, tylko o normalną funkcjonalność, która kuleje. Nie można dotknąć ekranu w miejscu gdzie ma celować autofocus, nie można wygodnie zoomować zdjęć palcami, ani płynnie ustawiać ostrości suwakiem na ekranie (byłoby to zbawienne przy obiektywach z miniaturowym pierścieniem ostrości i braku zamontowanego Follow Focusa). O wygodnej obróbce zdjęć i filmów bezpośrednio w aparacie nawet nie będę szerzej się rozpisywał, bo i tak bym z tego nie korzystał, ale wielu osobom mogło by się przydać.

A wystarczyło wstawić ekran multitooch (zostawiając wszystkie przyciski) i dostosować firmware, żeby wszystkie powyższe wady przestały istnieć i różnica pomiędzy tą generacją sprzętu a poprzednią była nieporównywalnie wyraźniejsza. Nawet na telefonie robi się wszystkie wspomniane rzeczy 100 razy wygodniej, mimo że aparat w nim to podobno tylko dodatek.

Przez antyczną konstrukcję zawierającą lustro i wszystko co się z nim wiąże, całość ma na tyle dużą wagę, że nie można używać większości jednoręcznych gimbali (które z Sony A7 bez problemu sobie poradzą). Trzeba kupić większe, albo zdecydować się na najnowsze modele, których cena jest znacznie wyższa.

Nie ma profilu kolorów S-LOG, który daje znacznie większe możliwości w postprodukcji (są płaskie profile w niecie, ale nie równie dobre). Poza tym autofocus podczas kręcenia wideo nie działa z każdym obiektywem. Tak jest m.in. z moją sigmą 50 mm (mimo że ma wbudowany silnik). Natomiast AF w Nikkorze 35 mm działa, pomimo braku wbudowanego silnika. Przy robieniu normalnych filmów autofocusa się nie używa w ogóle, ale już przy vlogowaniu może się okazać niezbędny.

Żadna z tych rzeczy nie sprawia, że D810 nie nadaje się do wideo, co więcej jakość filmów jest świetna. Po prostu filmowanie mogłoby być o wiele lepiej rozwiązane, bo w czasie tworzenia tego aparatu odpowiednie możliwości już dawno istniały.

lp3

Nikon D810 | Nikkor 135mm 2D DC | F/7,1 | 1/200s | ISO 64 | RAW: Pobierz
Modelka: Little Patty | MuA: Patti Lu. W oczach soczewki zmieniające kolor i strukturę

Wady

Nikon absolutnie nie nadąża za rozwojem technologii. O wyświetlaczu już wspominałem. Na pewno brakuje też wbudowanego wifi, ale wiadomo, że wymagałoby to dużych zmian w konstrukcji całego body, ponieważ jest zbudowane z magnezu. To że ciągle topowe aparaty Nikona są lustrzankami, też jest jakimś totalnym nieporozumieniem. Lustrzanki powinny być na półkach w muzeach, a nie w sklepach. Jak kolejne modele też będą miały lustra, to Nikon skończy jak BlackBerry czy inna Nokia, które były potęgami, ale nie potrafiły zrozumieć, że czasy się zmieniają. Sony już pokazało, że lustro jest do niczego niepotrzebne, miejmy nadzieję, że Nikon i pozostała konkurencja też to wkrótce zrobi. Będzie można wtedy robić znacznie lżejsze i bardziej żywotne aparaty.

Waga zdjęć – Zdjęcia zajmują za dużo miejsca… Oczywiście żartuję, ale ten argument podaje zaskakująco dużo osób. Jest rok 2016 – karty pamięci mogą mieć setki gigabajtów, dyski twarde są mierzone w terabajtach, a koszt megabajta jest tańszy niż kiedykolwiek wcześniej. Jak zabraknie miejsca to się dokupuje dysk i po temacie. Przy cenie całego sprzętu fotograficznego, jest to mało istotny wydatek, a w zamian ma się jakość niedostępną dla mniejszych plików. Komputery od kilku lat radzą sobie z takimi plikami całkiem dobrze. Mój laptop był kupiony 3 lata temu, a na poprzednim komputerze też obrabiałem takie RAWy (chociażby z D800). Być może w innej sytuacji są osoby robiące wsadową obróbkę – odszumianie 1000 zdjęć a kilkugodzinny retusz jednego PSD to dwie zupełnie różne sprawy. Do wsadowej obróbki tysięcy zdjęć po prostu kupiłbym szybszy komputer, a nie gorszy aparat. Przy czym obecny laptop też by sobie z nimi poradził, tyle że wolniej od najnowszych stacji roboczych.

Szybkość autofocusa, wysokie iso i cała reszta – te rzeczy nie są dla mnie istotne i po prostu nie mam na ich temat nic do powiedzenia, poza tym, że mi w zupełności wystarczają. Gdyby pola autofocusa były wysunięte jeszcze dalej od centrum kadru, byłoby idealnie.

Warto było wymieniać?

Nie – jeśli chodzi wyłącznie o publikację zdjęć w internecie.
Tak – jeśli brać pod uwagę wszystkie aspekty.

Wszystkie wady, które wymieniłem, dotyczą filmowania albo kwestii użytkowych. Te w Nikonie od lat się nie zmieniły, mimo że technologia od dawna pozwala na ich ulepszenie. Dla wielu osób będą to kwestie zupełnie nieistotne, ale ja bardzo chętnie bym z nich korzystał.

Odnośnie samych zdjęć nie mam żadnych zastrzeżeń. Ich jakość jest świetna i wobec tego, wszystko inne przestaje mieć większe znaczenie. Co prawda jakbym zrobił takie samo zdjęcie D700 i D810, to po obróbce i zmniejszeniu do rozmiaru internetowego nie byłoby żadnych szans żebym rozpoznał, które jest z jakiego aparatu, ale w oryginalnym rozmiarze sytuacja wygląda inaczej. Są też pozostałe zalety, o których już napisałem.

Jak świetnie widać po tym wpisie, uważam że Sony (A7rII) pod wieloma względami zrobiło znacznie lepszą robotę od Nikona. Canon rozwija się podobnie do Nikona, także zbytnio się nad nim nie zastanawiałem.

lp2

Nikon D810 | Nikkor 135mm 2D DC | F/7,1 | 1/200s | ISO 64 | RAW: Pobierz
Modelka: Little Patty | MuA: Patti Lu. W oczach soczewki zmieniające kolor i strukturę

Zdjęcia w gorszych warunkach

Powyżej wstawiłem kilka zdjęć, a wcześniej na blogu opisywałem sesję z Minty. Niedługo przybędą kolejne sesje realizowane Nikonem D810, niektóre czekają na obróbkę, inne już dawno są skończone.

Jednak wypadało by też wstawić coś robionego w ciemnościach, bez oświetlenia błyskowego. Wiele takich zdjęć nie mam, ale poniższe powinny się nadawać. Jest to impreza urodzinowa, na której znajomi co chwilę pytali jak to możliwe, że w takich ciemnościach cokolwiek da się sfotografować bez lampy. W rzeczywistości nie było aż tak źle, bo miejscami światło wystarczało, więc tych najciemniejszych obszarów po prostu unikałem. Jednak faktem jest, że mając D700 bym przywiózł o wiele mniej zdjęć. Dużo z tych fotografii jest nieostrych, a wszystkie są bez Photoshopa i bez odszumiania. Prawie wszystkie zostały zrobione Sigmą 50mm 1,4 EX DG HSM. Cała galeria RAWów zajmuje ponad 6 GB, a ponieważ mój upload niedomaga, to poniżej wrzucam poglądowy plik, a na Dropboxa galerię ze wszystkich zdjęć w postaci JPG, w pełnym rozmiarze, z  kompresją 8/12 i standardowym wyostrzaniem globalnym. Każdy plik w galerii ma pełen EXIF.

DSC_2497

Nikon D810 | Sigma 50mm EX DG HSM | F/1,4 | 1/50s | ISO 5600 | RAW: Pobierz
Cała galeria | Pobierz wszystko jako archiwum zip

Robiłem też coś na wzór sesji w nocy, w świetle latarni ulicznych i lamp przejeżdżających samochodów. Jednak tymi zdjęciami zajmę się dopiero za jakiś czas i pewnie będą miały osobny wpis.

Co dalej?

Czy mój kolejny aparat też będzie Nikonem? Jeśli producent utrzyma taki sam kierunek rozwoju jak do tej pory, to absolutnie nie. W czasach kiedy jakość zdjęć większości aparatów jest zupełnie wystarczająca nawet do profesjonalnych zastosowań, coraz większe znaczenie mają inne rzeczy. Kolejna wymiana body nie będzie po to, by zyskać na jakości, tylko na użyteczności. Co 3 miesiące muszę zrobić wypad za granicę, ale ani razu nie zabrałem ze sobą aparatu. Gdy mam ograniczony czas na zwiedzenie jakiegoś miejsca, to chodzę po nim codziennie od rana do nocy i noszenie w tym czasie dodatkowych kilku kilogramów, to ostatnia rzecz jaką będę brał pod uwagę. Najwyżej wpinam do telefonu soczewkę Manfrotto zmieniającą ogniskową i tyle. Co prawda jakość zdjęć jest inna, ale nigdy nie przywiązywałem wagi do tego typu fotografii.

Gdyby body z obiektywami było wyraźnie lżejsze, to pewnie zacząłbym je zabierać ze sobą. Ostatnie dekady niewiele w tej kwestii zmieniły. Mówiono że ze względu na fizykę nie da się zminiaturyzować optyki. Od kilku miesięcy wiadomo już, że to nie jest prawda. Powstały pierwsze prototypy nano-soczewek. Pozostaje czekać aż zostaną ulepszone i wprowadzone do seryjnej produckji. A zanim to nastąpi, to za kilka lat przejdę na jakiegoś bezlusterkowca, który pewnie będzie znacznie lżejszy.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do newslettera, żeby nie przegapić nowości